W poniedziałek (27 stycznia) o 17:00 w całej Polsce zawyły syreny alarmowe w karetkach pogotowia ratunkowego. To symboliczny hołd oddany 64-letniemu ratownikowi. „Przyjechał ratować życie, sam został go pozbawiony” – mówią mieszkańcy Siedlec. Ratownik zmarł w szpitalu. W sobotę (25 stycznia) ZRM udzielał pomocy pijanemu pacjentowi. Ten 50-latek nożem dźgnął śmiertelnie jednego, a drugiego ranił w nadgarstek. Bandyta miał 2 promile alkoholu we krwi.
– Obserwujemy tendencję wzrostową w zakresie takich wydarzeń. One mają różny charakter. Począwszy od agresji słownej, która jest na porządku dziennym. Praktycznie codziennie się z nią spotykamy. Nie ma też tygodnia, w którym nie wystąpiłby atak fizyczny na ratowników medycznych, na ambulans. Ja sam w swojej pracy, bo też jestem ratownikiem, miałem trzy takie przypadki – mówił PAP Michał Winter , rzecznik Krajowej Izby Ratowników Medycznych. – My nie wyeliminujemy problemu ataków na ratowników medycznych, ale możemy zmniejszyć skalę zjawiska. Działania w tej sprawie nie mogą być ukierunkowane w jedną stronę, ale muszą być wielowektorowe. Po pierwsze: musi być edukacja społeczeństwa, ale pacjent w widzie alkoholowym lub narkotycznym nie za bardzo będzie brał pod uwagę, że zwiększono kary za ataki na ratowników. Po drugie: musi być więc ochrona prawna samych ratowników i wyposażenie ich w środki ochrony indywidualnej, które zapobiegłyby przy takich sytuacjach obrażeniom ciała. Muszą być także szkolenia dla nas z rozmowy sytuacjach kryzysowych, ze sposobów postępowania z agresywnym pacjentem, z samoobrony…
Przypomnijmy, że ratownik medyczny wykonujący swoją pracę ma taką ochronę prawną jak policjant, jak funkcjonariusz publiczny. Widać jednak, że nie chroni ona w 100-proc. przed pijanymi bandziorami.
Po tej tragedii Ogólnopolski Związek Zawodowy Ratowników Medycznych wystąpił o zaostrzenie kar za napaść na ratowników medycznych, wprowadzenie skutecznych mechanizmów ochrony prawnej personelu medycznego, wprowadzenie monitoringu wizyjnego podczas interwencji w postaci kamer nasobnych personelu ZRM oraz zwiększenie nakładów na edukację i kampanie społeczne promujące szacunek dla ratowników medycznych.
Czy zaostrzenie kar sprawi, że nie dojdzie do powtórek z Siedlec? Już teraz za napaść na ratownika medycznego można spędzić w więzieniu parę lat. Widać jednak, że nożownika z Siedlec takie sankcje nie wystraszyły. Już wcześniej, gdy dochodziło do agresji wobec ratowników medycznych padały głosy, że karę za takie czyny trzeba zmaksymalizować, nawet do 10 lat.
Na razie, po tragedii siedleckiej, resorty zdrowia, sprawiedliwości oraz administracji i spraw wewnętrznych wydały oświadczenie:
„Wszelkie akty agresji wobec osób ratujących życie są absolutnie niedopuszczalne i zasługują na potępienie. Pragniemy podkreślić, że ratownicy medyczni, w trakcie wykonywania pracy są szczególnie chronieni prawem i korzystają z ochrony przewidzianej dla funkcjonariuszy publicznych.
Deklarujemy podjęcie stanowczych działań w celu zwiększenia ochrony służb medycznych oraz zapewnienia skuteczności ścigania przestępstw przeciwko ratownikom. W szczególności:
• zintensyfikujemy współpracę z organami ścigania w celu szybkiego i skutecznego pociągania sprawców do odpowiedzialności za przemoc i akty agresji wobec ratowników medycznych.
• Dokonamy przeglądu przepisów prawnych dotyczących ochrony pracowników medycznych, aby zagwarantować bardziej efektywne i odstraszające sankcje wobec agresorów.
• Wdrożymy dodatkowe szkolenia dla personelu medycznego w zakresie bezpieczeństwa oraz procedur postępowania w sytuacjach zagrożenia”...
• Przeprowadzimy kampanie społeczne i działania edukacyjne promujące szacunek dla pracowników medycznych i zrozumienie dla podejmowanych przez nich interwencji. W najbliższym czasie przedstawimy plan działań wspierających bezpieczeństwo ratowników.
Nie ma i nie będzie zgody na przemoc wobec osób, które oddają swoje życie służbie innym. Wszyscy wspólnie musimy zadbać o to, by ratownicy medyczni mogli wykonywać swoją pracę w warunkach bezpieczeństwa i szacunku”.