Przedstawiamy rozmowę Radia Piekary, którą z Łukaszem Pachem, dyrektorem Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach, przeprowadziła (2 października) red. Katarzyna Kapusta-Gruchlik. Rozmowa zamieszczona została w YouTube. Tu zamieszczamy wersję skróconą.
Katarzyna Kapusta-Gruchlik: – Proszę powiedzieć, czy ratownik, który dostał po głowie od pacjenta, do którego przyjechał, może oddać?
Łukasz Pach: – Nie, my nie jesteśmy po to, żeby oddawać im. My uczymy się samoobrony z policją razem. Nie jesteśmy po to, żeby powstrzymać ten atak, ewentualnie uchylić się od tego ataku bądź uciec z takiego miejsca, gdzie jesteśmy atakowani. Ale nie jesteśmy po to, żeby się bić albo stawiać opór tym, którzy, że tak powiem, chcą nam krzywdę zrobić.
Na szczęście w ostatnim czasie uspokoiły się te interwencje. Większości z nich to są agresywne, słowne interwencje. Narażamy się, a na miejscu słyszymy epitety. Sama pani redaktor wie, jak wyglądała sytuacja kiedyś w Zabrzu, gdzie połamano szczękę ratownikowi, bo zbierał sprzęt z samochodu i ktoś uważał, że za długo to robi.
– W takim razie czy ratownik ma możliwość wezwania pomocy? Czy jest jakiś taki, nazwijmy to, guziczek bezpieczeństwa?
– Każdy ratownik, kierownik zespołu przy sobie ma tablet i tam jest taki guzik wezwania pomocy, tak zwany SOS. Jest wyzywana policja zaraz na miejsce, informowane są wszystkie służby, o tym że zespół jest zagrożony. Jeszcze do niedawna mówiliśmy o tym, że niemal każdy ratownik, który pracuje w Pogotowiu w Katowicach, zetknął się z agresją.
Bardzo dużo jest agresji słownej. Szczególnie kiedy jeździmy do pacjentów, którzy są albo pod wpływem alkoholu, albo pod wpływem środków odurzających. Coraz więcej jest, niestety, takich wizyt. Szczególnie weekendowych. Cały czas powtarzam jak mantrę, że Ratownicy jadą ratować ludzkie życie, a nie po to, żeby się słownie przepychać albo przyjmować epitety, wulgaryzmy, które są rzucane w ich stronę. Pamiętajmy, że każdy ratownik to też funkcjonariusz publiczny.
– No dobrze, to jak się przed tą agresją obronić?
– Najczęściej zachowując spokój, przez wezwanie policji czy uruchomienie w tablecie SOS. Proszę, żeby moi ratownicy nie ryzykowali, bo najważniejsze jest to, żeby był bezpieczny ratownik, który ratuje czyjeś życie.
– Pana ludzie przechodzą szkolenia z samoobrony?
– Pierwsze takie szkolenia miały miejsce trzy lata temu. Mamy stałe porozumienie z Komendą Wojewódzką Policji, za co dziękuję komendantowi wojewódzkiemu, że możemy wspólnie, ratownicy i policjanci, uczyć się tej samoobrony, w jaki sposób powstrzymać atak takiego napastnika. Albo: w jaki sposób ewakuować się bezpiecznie z karetki...
– Proszę powiedzieć, w sytuacji, w której zostaje uszkodzona karetka, jakie są procedury? Jak długo ona jest wyłączona z udzielania pomocy?– Na szczęście, dzięki dobrej organizacji i dobrym inwestycjom, i tutaj również ukłony w kierunku pana marszałka Wojciecha Saługi, całego zarządu oraz wszystkich radnych Sejmiku Województwa Śląskiego, udało się w ostatnim czasie zakupić kolejnych czternaście karetek. W sumie już prawie 90 procent taboru – w ciągu tych czterech ostatnich lat, kiedy pracuję w Pogotowiu – udało się wymienić.
Mamy karetki również rezerwowe. Nasi mechanicy z dbają o stan techniczny, o wszystko, co jest związane z serwisem samochodów. Mają przygotowanych kilka karetek w razie, gdy zostaje uszkodzona karetka. Rezerwowe karetki, są gotowe do wyjazdu do pacjentów w każdej chwili. Karetka systemowa kosztuje milion złotych. To jest mała sala intensywnej terapii, OIOM, która jeździ do pacjentów i ratuje ludzkie życie. Cały czas ustawicznie szkolimy naszych pracowników. Zresztą w strukturach WPR jest Ośrodek Szkolenia…
– Pan zawsze podkreśla, że ma najlepszych ludzi na świecie.
– To udowadnia też ujednolicony plecak dla ratowników, którego byli pomysłodawcami. Tak. To, że są najlepsi jest bezdyskusyjnie. Nawet gdyby tego plecaka nie było, to i tak są najlepsi. Ten plecak udało się je ujednolicić. W tej chwili tworzymy już drugą wersję ujednolicenia plecaka, ponieważ cały czas się coś zmienia.
Ostatnio doszły dodatkowe leki, które się będą znajdować również w tym plecaku. Więc ujednolicamy, troszeczkę obniżamy jego wagę, żeby ta ergonomia pracy była dla ratownika. Proszę popatrzcie państwo, on zabiera do góry ze sobą ssak, respirator, zabiera ze sobą defibrylator, zabiera plecak tego sprzętu, trzeba wejść na trzecie, czwarte piętro. Naszym plecakiem „zaraziły się” wszystkie ościenne pogotowia. Firma, która dla nas je szyła może to poświadczyć.
– W maju mówił pan, że brakuje lekarzy, którzy chcieliby jeździć w karetkach specjalistycznych.
– Nadal ich brakuje. To nie jest problem tylko województwa śląskiego. To jest problem całej Polski.
– Lekarze nie chcą jeździć w ZRM. Nie chcą, bo ta praca jest trudna i ciężka?
– Myślę, że to jest jeden z mankamentów tej pracy. Nigdy nie wiesz, gdzie pojedziesz, jaka jest pogoda, czy jest zimno, czy jest gorąco, czy pada deszcz, czy pada śnieg. Trzeba wsiąść w samochód, pojechać na miejsce zdarzenia. Nie zawsze jest to miejsce pod dachem. Niekiedy trzeba pracować w otwartej przestrzeni, kiedy jest minus trzydzieści, minus dwadzieścia, czy minus piętnaście, czy plus czterdzieści stopni, jak te w tym roku… Oczywiście każdego lekarza, który będzie chciał przyjść do Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego, przyjmę. Każdego. Ale tych lekarzy chętnych nie mamy. Co miesiąc cyklicznie ogłaszamy konkursy na świadczenie usług medycznych jako lekarskiego zabezpieczenia medycznego w ZRM…
– Młodzi lekarze nie chcą przychodzić, a ci starszej daty chętniej pracują, bo mają też trochę inne priorytety?
– Ci starsi lekarze uważają, że pogotowie to ich życie. Obawiam się, że gdy ci lekarze przejdą na świadczenia emerytalne, zacznie się problem. Ale to nie jest problem dla pacjenta...
– Państwo musicie dostarczyć pomoc.
– Mój zespół jest najlepszy na świecie. Jeżeli chodzi o kompetencje, wiedzę, doświadczenie i umiejętności. Wszędzie na świecie jest taki model: ratownicy medyczni, pielęgniarki pracujący w pogotowiach, pracują w tych wszystkich dojazdowych, doraźnych pomocach. Zabezpieczają pacjenta i przekazują go do szpitala. My nie przyjeżdżamy leczyć pacjenta do domu. Przyjeżdżamy go zabezpieczyć, przetransportować do szpitala albo zabezpieczyć i zostawić go w domu, jeżeli nie potrzebuje takiej pomocy szpitalnej. To w szpitalu lekarz jest potrzebny.
– Ratownik medyczny zarabia „od” „do”. ile? W tej chwili?
– Mogę się pochwalić, że chyba w WPR w Katowicach ratownicy zarabiają najlepiej w Polsce. Powiem tak: od 8,5 tysiąca do 11 tysięcy złotych na rękę.
– Być może w takim razie wynagrodzenie skusi osoby, które by chciały pracować w Pogotowiu. Myślę, że to bardzo dobra okazja, żeby przypomnieć naszym widzom i słuchaczom o tym, jak pan pięknie to wcześniej ujął, że karetka to jeżdżący OIOM.
– Tak. W związku z tym, kiedy nie wzywamy karetki? Proszę państwa, na pewno nie wzywamy karetki do błahostek. Widzimy, kiedy jesteśmy w stanie zabezpieczyć pacjenta wizytą POZ-u, to wzywamy lekarza POZ-u, a nie na zasadzie tego, że pacjent jest przewlekle chory, lekarz z POZ-u nie chciał przyjechać. My jedziemy do nagłego stanu zagrożenia życia bądź zdrowia. Nagłego, a nie przewlekłego, bo to nie jest wizyta dla ZRM.
– To w takim razie powiedzmy o sygnałach, które mogą nas niepokoić, a które często bagatelizujemy i nie wzywamy tego pogotowia. Bo być może ludzie nie do końca wiedzą, w których sytuacjach należy wezwać karetkę. Bo myślą, że może jeszcze chwilę poczekam, może jeszcze dam radę...
– Są takie najważniejsze sygnały, kiedy wezwanie karetki jest konieczne... Kiedy czujemy duszność dziwną, nagle napadową, która przychodzi nie wiadomo skąd. Ból w klatce piersiowej, jakiś niedowład częściowy. Czy widzimy, że rodzina zauważyła, że opada nam kącik ust. Czy widzimy jakieś swoje dysfunkcje, których wcześniej nie widzieliśmy. Bodziec bólowy brzucha to jest też taki objaw, który może spowodować. Oczywiście pamiętajmy, że bóle brzucha mogą być różne. Niektórzy mogą mieć bóle brzucha z przejedzenia. Pamiętajmy, silny ból brzucha, ból w klatce piersiowej, duszność, pewne niedowłady czy zaburzenia pola widzenia mogą świadczyć o jakiejś dysfunkcji udarowej czy wylewu.
Pełna wersja rozmowy dostępna jest w tym miejscu.