Czy w karetce jedzie lekarz? Jeszcze są takie, w których lekarz jest kierownikiem zespołu ratownictwa medycznego. Doktorzy nie garną się do pracy w pogotowiu, więc resort zdrowia (najpewniej) przedłuży o następne sześć miesięcy łaskę niestosowania kar dla dysponentów, którzy nie zapewniają lekarza w karetkach „S”. Projektowane rozporządzenie weszłoby w życie 29 czerwca 2024 r.
W uzasadnieniu do projektu rozporządzenia resort tłumaczy, że wydłużenie tego okresu da czas dysponentom „na przeprowadzenie skutecznych postępowań rekrutacyjnych i zapewnienie obsady lekarskiej w zespołach specjalistycznych”.
„(…) Nie nakłada się kar umownych na specjalistyczne zespoły ratownictwa medycznego, zwane dalej „ZRMS”, w przypadku nieposiadania lekarza systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego, pod warunkiem zapewnienia w składzie tego zespołu co najmniej trzech osób uprawnionych do wykonywania medycznych czynności ratunkowych, w tym ratownika medycznego lub pielęgniarki systemu”.
Albo resort nie wie, że takie zawieszenie „kar” dla dysponentów nie sprawi, że w pół roku będzie „lepiej”. Albo wie, że nie będzie „lepiej” i po 1 stycznia 2025 r. znów ogłosi to, co wkrótce ogłosi.
Tymczasem rzeczywistość jest taka…
Pogotowia ratunkowe anonsują, gdzie się tylko da, oferty pracy dla lekarzy. Z miernym efektem; delikatnie to ujmując. Po czym znów działy kadr wypuszczają w świat kolejne ogłoszenia o konkursach „na udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej przez lekarzy systemu w zespołach ratownictwa medycznego”.
I co? I nic. Za jakiś czas procedurę trzeba powtórzyć, bo a nuż znajdzie się lekarz, który chciałby realizować się zawodowo w pogotowiu ratunkowym.
Skoro jest, jak jest, to nie ma się co dziwić, że 55 proc. zespołów „S” nie ma obsady lekarskiej.
Jak się nic nie zmieni w tej materii, jeśli – z tych czy innych przyczyn – nie wzrośnie wśród lekarzy (z odpowiednimi ku temu specjalizacjami*), to za rok 65 proc. zespołów „S” (optymistycznie ujmując) będzie bez lekarza systemu w składzie.
Nie wydaje się, by przedłużanie abolicji co pół roku było sposobem na rozwiązanie kadrowego problemu. Bez wchodzenia w szczegóły, bo w branży są one znane, system Państwowe Ratownictwo Medyczne – prędzej czy później – będzie musiał przejść przez głębokie zmiany.
Czy do wykonywania ustawowych i statutowych działań potrzebne jest istnienie systemu zespołów „S” i „P”?
Ratownicy medyczni (którzy – nie bójmy się tego powiedzieć – czasem uważają się – przynajmniej niektórzy – za lepszych od lekarzy) od dawna uważają taki model funkcjonowania za niedostosowany do obecnego rynku pracy i zadań wykonywanych przez pogotowie ratunkowe.
I znów nie będziemy wchodzić w szczegóły dyskusji toczącej się od lat w kwestii, która jest przedmiotem projektowanego rozporządzenia. Łatwiej jest wprowadzać, co sześć miesięcy abolicje niż zdecydować się na takie radykalne rozwiązanie, które sprawiłoby, że istnienie ZRM „S” byłoby – dajmy na to – fakultatywne, a nie obligatoryjne. Społeczeństwo nadal uważa, że karetka „S” to coś „lepszego” od karetki „S”. Władza boi się brać przykład z Aleksandra Macedońskiego. Gdyby wzięła, to mogłoby to się odbić jej w sondażach.
*
Lekarz systemu to lekarz, który:
• ma specjalizację lub tytuł specjalisty w dziedzinie: anestezjologii i intensywnej terapii, medycyny ratunkowej lub neurologii albo lekarz po drugim roku specjalizacji w tej dziedzinie, który kontynuuje szkolenie specjalizacyjne, lub
• ma specjalizację lub tytuł specjalisty w dziedzinie: chorób wewnętrznych, kardiologii, chirurgii ogólnej, chirurgii dziecięcej, ortopedii i traumatologii narządu ruchu, ortopedii i traumatologii lub pediatrii
lub
• w ramach szkolenia specjalizacyjnego ukończył moduł podstawowy w dziedzinie: chorób wewnętrznych, pediatrii lub chirurgii ogólnej i kontynuuje lub zakończył szkolenie specjalizacyjne oraz uzyskał tytuł specjalisty.