Czy ratownik medyczny będzie mógł być wyposażony w miotacz gazu pieprzowego na wypadek odparcia ataku agresywnego pacjenta? Czy ZRM, udając się do miejsc potencjalnie niebezpiecznych, będzie o tym uprzedzany? Co z kamizelkami nożoodpornymi, których ratownicy mają używać już od nowego roku? To i owo ratownicy już wynegocjowali z Ministerstwem Zdrowia.
Na te i kilka innych pytań odpowiedź można znaleźć w tekście Piotra Wróbla (portal Rynek Zdrowia).
Gaz pieprzowy i mapa niebezpiecznych miejsc
Zatem od 1 stycznia 2026 r. ratownicy medyczni będą mogli używać gazu pieprzowego w ramach obrony koniecznej. Muszą go kupić na własny rachunek. Wprowadzane będą także kamizelki nożoodporne, obowiązkowe szkolenia z samoobrony i deeskalacji, surowsze kary za ataki na personel medyczny oraz uruchomiony telefon zaufania. Jednocześnie Ministerstwo Zdrowia odrzuciło pomysły na tworzenie map niebezpiecznych miejsc, obowiązkową analizę incydentów agresji i wyposażenie w paralizatory czy tasery.
Jak dowiedział się Rynek Zdrowia, Ministerstwo Zdrowia nie rekomenduje obowiązkowego wyposażenia zespołów ratownictwa medycznego w gaz pieprzowy. Dlaczego – nie wiadomo. Koszt zakupu gazu jest zdecydowanie mniejszy od kupna kamizelek nożoodpornych.
Resort znalazł salomonowe wyjście z sytuacji, bo środowisko od lat wnosi o wyposażenie ratowników w takie środki obrony indywidualnej. Zgodził się, ale pod warunkiem, że to ratownicy zapłacą za gaz, a nie ich zatrudniający.
Użycie gazu będzie oceniane na podstawie przepisów o obronie koniecznej, a więc każda interwencja musi być proporcjonalna do zagrożenia.
Nie od dziś wiadomo, że w miastach są takie miejsca, w których obcy nie powinni się pojawiać, gdzie nawet ratownicy czy lekarze mogą być celem agresji tzw. elementu.
Środowisko wnosiło, by na system SWD PRM stworzyć nakładkę pozwalającą na oznaczanie adresów, pod którymi doszło do agresji. W tym przypadku resort nie zgodził się na taki „apdejt” systemu. W opinii Ministerstwa Zdrowia takie rozwiązanie mogłoby prowadzić do stygmatyzacji pacjentów i ich miejsc zamieszkania.
Niech pogotowia tworzą sobie lokalne bazy
Ministerstwo zasugerowało, aby to dysponenci tworzyli lokalne bazy zagrożonych adresów, jednak bez integracji z centralnym systemem ich użyteczność jest wątpliwa.
Nie będzie obowiązkowej analizy incydentów agresji. Postulat utworzenia etatowej komórki do zbierania i analizowania ataków na ZRM został odrzucony z obawy przed „szukaniem winnych”.
W zamian wprowadzono anonimowe, dobrowolne ankiety dostępne w systemie SWD PRM, które jednak zdaniem ratowników nie oddadzą skali problemu.
Dla poprawy bezpieczeństwa od początku 2026 r. każdy ZRM otrzyma 2–3 kamizelki nożoodporne w rozmiarze uniwersalnym, wybrane przez NFZ. Ratownicy postulują jednak dopasowanie indywidualne oraz jasne procedury nakładania, aby uniknąć prawnych komplikacji związanych z brakiem ochrony.
Dobrze jest wiedzieć, jak się obronić, i dlatego w ustawie o PRM zapisano obowiązkowe szkolenia z samoobrony i technik deeskalacyjnych co 5 lat. Środowisko będzie zabiegać o włączenie takich zajęć do programu studiów.
Prawo musi być skuteczne wobec atakujących ratowników medycznych. Prokurator generalny i Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowują wytyczne zaostrzające postępowania w sprawach agresji przeciw medykom: maksymalne kary za napaść na ratownika wzrosną do 5 lat więzienia, a minimalna grzywna za atak na medyka wyniesie 1 000 zł.
Wiadomo, że komendant główny Policji nadał priorytet „pilne” wezwaniom o agresji wobec ZRM i personelu SOR. Ratownicy zgłaszali potrzebę wyposażenia ZRM w radiostacje nasobne z przyciskiem „pomoc”, co ułatwiłoby szybką identyfikację zagrożonego zespołu. Resort uzależnia realizację tego rozwiązania od modernizacji infrastruktury technicznej MSWiA.
Raczej ratownicy nie będą mieli, w dającej się przewidzieć przyszłości, paralizatorów (taserów). Koncepcję odrzucono ze względu na koszty, wymóg szkolenia i obawę o skutki użycia taserów.
Parę zdań posumowania
Propozycje ratowników medycznych częściowo zostały uwzględnione – wprowadzono środki ochronne i sankcje prawne, ale odrzucono pomysły ułatwiające identyfikację miejsc zagrożenia i systemowe analizowanie incydentów agresji. W kolejnych rundach negocjacji personel będzie zabiegał o doprecyzowanie procedur, indywidualne dopasowanie sprzętu ochronnego oraz stworzenie formalnego mechanizmu wyciągania wniosków po agresywnych zdarzeniach.


