Jeśli statystyka odpowiada rzeczywistości, to ta – w kontekście znajomości zasad pierwszej pomocy – różową nie jest. Bo choć 40 proc. Polaków deklaruje, że na własne oczy widziało wypadek drogowy, to niewielu wie, jak udzielić pierwszej pomocy ich ofiarom.

Tylko w 15 na 100 przypadków poszkodowanym udzielana jest pierwsza pomoc przed przyjazdem karetki. I to mimo że Kodeks karny zobowiązuje świadków zdarzenia do podjęcia akcji ratunkowej pod groźbą kary pozbawienia wolności do lat trzech. Większość kierowców ostatni kontakt z wiedzą ratowniczą miało podczas kursu na prawo jazdy.

W ubiegłym roku na polskich drogach doszło do 32,7 tys. wypadków komunikacyjnych. Co więcej, ponad 40 proc. Polaków deklaruje, że było w przeszłości świadkami wypadku bądź stłuczki na drodze. Dodatkowo tylko w I kwartale tego roku w wypadkach przy pracy zostało poszkodowanych zostało 15,9 tys. osób. Prawdopodobieństwo znalezienia się w sytuacji, w której konieczne będzie udzielenie pierwszej pomocy, jest więc bardzo wysokie, dlatego wiedza i praktyczne umiejętności ratownicze mają kolosalne znaczenie.

Pogotowie dojeżdża do poszkodowanego w  8–15 minut, natomiast jeśli dojdzie do zatrzymania akcji serca i oddechu, ludzki mózg jest w stanie przeżyć bez tlenu zaledwie 4 minuty. W związku z tym życie i zdrowie poszkodowanego zależy głównie od tego, który może (i potrafi) udzielić pierwszej pomocy, przede wszystkim resuscytacji krążeniowo-oddechowej.

A może co jakiś czas posiadacze praw jazdy powinni zaliczać kurs pierwszej pomocy? Jeśli tak, to WPR w Katowicach i jego Szkołą Ratownictwa polecają swoje usługi w tej materii.